Książkowa osobowość
Która ze znanych Ci postaci książkowych najbardziej oddaje Twoją osobowość?
– Jest to na pewno kwestia trudna do jednoznacznego określenia. W wielu postaciach odnajduję cząstkę siebie, ale dotychczas nie napotkałam takiego bohatera, o którym bym mogła powiedzieć, że w pełni się z nim utożsamiam pod względem osobowościowym. Jest to raczej grupa tychże postaci, które po połączeniu mogłyby stworzyć coś w rodzaju mojego odzwierciedlania. Na przykład u Ani Shirley z Zielonego Wzgórza zauważam to bujanie w obłokach, które jest tak bardzo charakterystyczne dla mnie, lub też cięty język jakim się posługuje, mimo sprawiania wrażenia osoby raczej łagodnej w obyciu. Z kolei w Eowinie z tolkienowskiej trylogii, która potajemnie bierze udział w bitwie pomimo otrzymania wyraźnego zakazu, dostrzegam tę samą determinację i chęć robienia wszystkiego po swojemu.
A czy istnieją w takim razie postacie, o których od razu wiesz, że to całkowicie nie Ty?
– Oczywiście. Tutaj zdecydowanie łatwiej wskazać takich bohaterów jednoznacznie. Dajmy na to Danusia z „Krzyżaków”, która zawsze trochę mnie irytowała przesadną grzecznością czy tkliwością. Nigdy też nie potrafiłam zrozumieć Ismeny z dramatu Sofoklesa, która nie była w stanie podjąć ryzyka by uczcić ciało swego brata.
Z Twoich wypowiedzi można wysnuć wniosek, że jesteś osobą, która nie da sobie w kaszę dmuchać i potrafi zawalczyć o swoje. Cóż, muszę przyznać, że na pierwszy rzut oka nie sprawiasz takiego wrażenia.
– Zdaję sobie z tego sprawę i wiem, że w towarzystwie, zwłaszcza osób, których nie znam zbyt dobrze, pozostaję raczej w roli obserwatora. Jednak znam też siebie na tyle, by móc z łatwością stwierdzić, że kiedy przyjdzie co do czego i ktoś zajdzie mi za skórę, lub rzuci jakieś wyzwanie, potrafię zaskakująco dobitnie zawalczyć o swoje racje. Nie mam pojęcia czy to wada, czy też zaleta, jednak na pewno wiem, że bardzo dobrze mi z taką sobą jaką faktycznie jestem.